VI Krakowski Ponymeet


Fluffy Poney is the best Poney...

Panowie, Panie... No i Araszi... Na zakończenie tygodnia mam przyjemność zaprosić was wszystkich na relację z... NAJWIĘKSZEGO MEETA zorganizowanego dotychczas na polskiej ziemi. (Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że w całej Europie)

Dnia 14.04 odbył się meet (nie oddaje ogromu) konwent, który najpewniej przejdzie do historii fandomu, jako pierwszy, który został zorganizowany z taką starannością. Niestety sam nie miałem okazji na nim być (Sorry, Mere, Were), ale z opowieści wynika, że było... grubo.

Zostawiam was sam na sam z krakowiakami. Trzymajcie się... Miłej lektury

Wszystko zaczęło się, gdy po V. Krakowskim Ponymeecie, sz6sty powiedział Rasiakowi: “Znajdźże salę Patryku, bo następny meet musi być na najwyższym możliwym poziomie!” Przez miesiąc czasu nic się w kwestii braku miejsca się nie zmieniło, poza tym, że przybyli nowi organizatorzy, aby dać nam wspaniałą liczbę SZEŚĆ. Do Lion, sz6stego i Rasiaka dołączyli: Gannet, Dragon i Samanta. Po długich i ciężkich poszukiwaniach, w końcu udało nam się znaleźć salę. W wyniku szybkich i przyjemnych pertraktacji z administratorem budynku zarezerwowaliśmy pomieszczenie na 40 osób, gdyż biorąc pod uwagę frekwencję na poprzednich ponymeetach, uznaliśmy, że to będzie wystarczająco.
Sala na 40 osób to chyba jednak za mała będzie...
Przyszły święta, sporo osób, które deklarowało swój przyjazd, nagle z niezbyt jasnych przyczyn zaczęło się wycofywać. Nastała chwila permanentnej grozy, która z wolna przeradzała się w zwątpienie. Jeszcze długo po przerwie świątecznej (podczas której mieliśmy, mimo wszystko, ograniczony kontakt) odczuwaliśmy dziwne wrażenie, że nasz wyczekiwany VI. Krakowski Ponymeet może być klapą. Mimo to jakaś wiara była w nas do końca. W między czasie okazało się, iż nastąpiło małe zamieszanie w papierach właścicieli Dworku i zamiast zarezerwowanej sali, dostaniemy inną, znacznie większą (co jak się okazało wyszło nam na dobre). Plan imprezy był gotowy, pojawiały się wstępne wersje identyfikatorów, a lista uczestników wciąż nie powalała nadmiarem chętnych. Aż do ostatnich kikudziesięciu godzin przed sobotą... Wtedy to nagle ilość wypełnionych formularzy wyraźnie wzrosła, dając nam jakiś obraz potencjalnej frekwencji wśród uczestników oraz wizję zainteresowania meetem z ich strony. Wtedy stworzone zostały ostateczne projekty identyfikatorów, które poszły do druku w piątkowy poranek - wraz z dodatkową nadwyżką in blanco, dla spóźnialskich oraz osób, które formularza nie wypełniły z takich, czy innych powodów. I widziała Celestia/Luna/Discord (*niepotrzebne skreślić), że było to dobre.
Discord w drodze na PonyMeet
W piątkowe popołudnie zaczęli przybywać pierwsi przyjezdni, którym krakowskie grono organizatorów (część przynajmniej) zapewniło godziwą rozrywkę w przeddzień meeta (m.in. zgubienie się we własnym mieście, latanie po sklepach papierniczych czy niedogrillowane kiełbaski), by odpowiednio wkroczyli w ten pamiętny weekend. (w tym miejscu powinna być wzmianka o nieprzespanej nocy i reklama pewnej gry zręcznościowo-karcianej)
“Kilka” osób pod Saturnem
Nastała sobota. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że rozpoczynamy swój własny, mały wyścig z czasem, lecz mimo to nie było w tym najmniejszego uczucia trwogi, zgrozy czy niechęci, bo wszyscy byliśmy tym dniem bardzo podekscytowani. Pierwsze, niezwykle duże wrażenie zrobiła liczba ludzi, zgromadzonych pod Saturnem w Galerii Krakowskiej jeszcze przed godziną 14, wśród których sama jedna Lion ogarniała dziarsko towarzystwo, zbierając podpisy na kucykowej planszy. A to wcale nie był koniec. Do godziny 13:55 zebrało się jeszcze więcej Bronies, co sprawiło, że rzucony został pomysł, by wyjść na zewnątrz - na wypadek gdyby któryś z ochroniarzy miał zły humor i nagle zaczęła mu przeszkadzać nasza obecność. Większość osób pod przewodnictwem Samanty opuściła galerię, by zatrzymać się przed wejściem, gdzie organizatorka zajęła miejsce na słupku, skąd rozpoczęło się oficjalne witanie przyjezdnych, wykrzykiwanie miast, z których przybywały kucykowe delegacje i oczekiwanie na pozostałą część uczestników, która dotarła niebawem. O 14:15 ruszyliśmy w stronę Dworku Biało Prądnickiego, gdzie od ponad godziny Sz6sty, Gannet, Dragon i Rasiak przygotowywali salę na nasze przybycie. Niesamowitym widokiem był przemarsz ponad osiemdziesięciu osób (bo tyle udało mi się naliczyć w drodze ~ przyp. Samanty) ulicami miasta, wśród nielicznych kropel deszczu i powiewiów wiatru.
Kolejka po identyfikatory
Na miejsce dotarliśmy przed godziną 15 i od razu zaczęły się prace typowo organizacyjne - zbiórka pieniędzy/składki za wynajęcie sali i rozdawanie identyfikatorów. Po powitaniu przybyłych i przedstawieniu się organizatorów, VI. Krakowski Ponymeet oficjalnie się rozpoczął, na samym wstępie robiąc spore wrażenie. Następnie zaczęło się przedstawienie gości, charakterystyka delegacji i wymiana informacji tak niezbędnych, jak ulubiony kucyk, posiadane zwierzątka i piętro zamieszkania (wszak, który szanujący się brony nie chciałby znać odpowiedzi statystyk w temacie “które piętro preferują kucolubni goście”...?)
“Czekam na odpowiedź...”
A potem zabawa się rozkręciła... Konkurs na bazie “Jaka to melodia?” w wydaniu o niebo lepszym od oryginału pod mikrofonem Rasiaka w oscarowej roli kucykowej wersji Roberta Janowskiego czy znany i lubiany konkurs wiedzy o serialu przyciągnął tłumy chętnych, wśród których wyłonieni zostali zwycięscy i uczestnicy (bo przegranych w tak epickich wydarzeniach nigdy nie ma), a każdy z nich otrzymał pamiątkową naklejkę z kucykiem. W międzyczasie chętni mogli nabyć przypinki przygotowane przez Samantę (oczywiście nie doszacowaliśmy liczby osób i reszcie pozostało zamówić gadżety do odbioru później). Potem miejsce miała premiera tłumaczenia nowego rozdziału Fallout: Equestria, który z dumą został odczytany na naszym meecie, zanim jeszcze pojawił się on w internecie. StalinCWHC wraz z toomexem pokazali fragment nadchodzącej parodii i fanowskiego dubbingu, a sz6sty z Dragonem zaprezentowali swoją PMVkę zrobioną specjalnie z okazji 28lecia istnienia My Little Pony, co było jednocześnie wspomnieniem, że poprzednie generacje, choć nie przez wszystkich akceptowane i lubiane, na aktualną miały bardzo duży wpływ. Wszak bez nich, dziś zapewne nie byłoby naszego ulubionego serialu My Little Pony: Friendship is Magic i, chcąc nie chcąc, musimy się z tym pogodzić i docenić pierwowzór.
Gannet prowadzący Warsztaty Mistrza Gry
Potem żwawym krokiem część osób podążyła na warsztaty Mistrza Gry, prowadzone przez Ganneta. Ponymeet dobiegał powoli końca, więc przyszedł czas na to, by ogłosić wyniki trwającego przez cały czas konkursu plastycznego pod wdzięcznym tytułem “Kuc Krakowski”. Każdy uczestnik odebrał temat przewodni na swój własny sposób i miał do tego całkowite prawo, a konkurs pokazał nam, że wśród nas jest tak wielu świetnych artystów, którzy niekoniecznie muszą być znani czy uwielbiani, ale warto ich docenić. Wszyscy oni otrzymali po babeczce (cudowne wypieki dostarczyli nam: Sierotek i nasz znakomity fotograf Kazzi), a nagroda główna trafiła w utalentowane ręce Arren. Gratulujemy i czekamy na kolejne świetne rysunki!
Mmmmm... Mufins!
Kiedy wiwaty, fanfary i brawa ucichły, światła zgasły, a z rzutnika został wyświetlony wybrany w ankietach odcinek “Hurricane Fluttershy” (do ostatnich chwil trwała walka między nim, a “Luna Eclipsed”) 
Mówcie co chcecie, ale nie wiem czy jest coś lepszego niż widok i słuchanie tak dużego grona facetów, gdy wszyscy krzyczą “Fluttershy, Fluttershy, Fluttershy can really fly!” albo grupowego “YEAH!” na 80 głosów. ~ Samanta
“Ile osób powiadasz?”
Na koniec głos zabrał sz6sty, pragnący podziękować wszystkim przybyłym, co zrobił z niemałym zaangażowaniem, by potem z nieopisaną dumą i czystą satysfakcją oficjalnie ogłosić wszem i wobec, że na VI. Krakowskim Ponymeecie, obecnych było 101 (jak się później okazało zapomnieliśmy doliczyć delegację Lunańską więc ostateczna liczba wynosiła 106) osób! Owacjom i euforii nie było końca, ponieważ ta informacja niezaprzeczalnie uplasowuje VI. Krakowski Ponymeet na pierwszym miejscu wśród wszystkich dotychczasowych polskich ponymeetów, co jest ogromną zasługą znakomitych ludzi, jacy zjawili się tego dnia w Krakowie (a swoją obecnością zaszczyciły nas osobistości takie jak: WereWolf, Mere Jump, StalinCWHC, toomex czy LionXDagger przebrany w uczłowieczoną wersję Discorda). Ale to nie koniec, gdyż krakowski meet osiągnął tego dnia również dwa inne rekordy - najmłodszy i najstarszy uczestnik (8 lat i 44 lata), co dowodzi, że można być Bronym w każdym wieku.
MOOOOOOAAAAAAAR! Wspaniale się bawiłem, towarzystwo zacne, szkoda mi tylko jednej rzeczy. Żałuje, że spotkanie nie trwało 24 godzin. ~WereWolf 
VI. Krakowski Ponymeet to najlepszy Ponymeet na jakim byłem ~Linds
Who’s the best? We’re the best!
Po wszystkim wykonane zostało grupowe zdjęcie pamiątkowe. Uprzedzając tych, którzy porwą się do liczenia uczestników, od razu wspomnieć można, że na zdjęciu nie ma wszystkich, ponieważ:
1. to był jedyny moment, gdy toaleta była całkowicie wolna (If you know what I mean.)
2. część osób spieszyła się na autobus powrotny
3. niektórzy uznali, że byli obecni incognito.
Fakty (ilość dokonanych przez uczestników wpłat, ilość wpisów w ankiecie i ilość wydanych identyfikatorów) mówią same za siebie i obliczenia są dokładne, a rekord został osiągnięty.
Gannet przesyła wszystkim buziaka ;)
A potem rozeszliśmy się... większość osób wybrała się przed siebie - w drogę powrotną, albo do domu, albo na zapewniony nocleg czy na własną imprezę w małym gronie, część poszła za Lion do TelePizzy, a pozostali organizatorzy zostali by ogarnąć salę. I był to wspaniały dzień. 
Na zakończenie dodać jeszcze można, że jeśli kogoś nogi poniosły na krakowski rynek i widział fajerwerki, niech wie, że mieliśmy w tym swój udział :D, a to wcale nie koniec naszych możliwości i tego, co krakowscy bronies mogą Wam zaoferować.
Pożegnalna fotka na Rynku
Mamy nadzieję, że wszyscy obecni tego dnia na VI. Krakowskim Ponymeecie byli zadowoleni i że wieczór wraz z nocą minęły im przyjemnie w dobrym towarzystwie i przy dobrej zabawie. My bawiliśmy się świetnie i już nie możemy doczekać się kolejnej takiej imprezy. 
Na koniec trochę statystyk: 
Wśród bronies obecnych 14 kwietnia 2012 roku w Krakowie ulubionymi kucami pierwszo- i drugoplanowymi są odpowiednio: Rainbow Dash, Derpy i Octavia, ulubiony źrebak to Scootaloo, a ulubiona księżniczka - Luna (i tak wszyscy wiemy że najlepsza jest Celestia) (a nie, bo Chrysalis... Ew. Kredensja... Usprawiedliwiam ten błąd faktem, że w momencie odbycia meeta nie było jeszcze finałowego odcinka ~Tościk)
Dziękujemy wszystkim za przybycie i za pomoc w stworzeniu legendy ;)
Szczególne podziękowania należą się dla:
Kazzi - za wspaniałe zdjęcia
Sierotek - za muffinki na nagrody
556 - za pomoc przy ogarnianiu ludzi
Hubertowi - za pomoc na sali, przed i po meecie
LionXDagger i delegacji Dashowsko-Tarnowskiej - za świetny cosplay i super humor którym zarażaliście innych
Delegacji Lunańskiej - za świetną zabawę i że przejechaliście pół Polski na meeta
Lindsowi - j.w.
QuietWord - za przybycie aż z Koszalina
PoldkowiPL i Hasuke - za godne reprezentowanie Dolnego Śląska
Zaś Samanta pozdrawia z tego miejsca Warszawę: “To jeszcze nie koniec! >3”
P.S.
Aby uniknąć niedomówień i niepotrzebnych oskarżeń, poniżej rozliczenie finansowe:
Zebraliśmy 784 zł (98 gości + 6 organizatorów + 2 dzieci za darmo)
Wynajęcie sali - 369 zł
Wydruk wkładek do identyfikatorów i naklejek na nagrody - 52 zł
Identyfikatory - 48 zł
Nagrody (2 x Brusher + 3 x Blindbag+ 2 x figurka McD) - 117 zł
Woda, Paluszki, Cukierki, Kubki i Talerzyki - 92 zł
Papier, ołówki - 16 zł
Nadwyżka wyniosła 90 zł -zostanie ona w najbliższym czasie wpłacona na rzecz akcji UNICEF “Faceci Ratują Dzieci”

Fotki:
Kazzi, Jotsu, 556, sz6sty
Relacja spisana przez Samantę, korekta: sz6sty i Dragon

Mere Jump znowu wtrąca się do wszystkiego:
Jako jeden z uczestników VI krakowskiego ponymeetu chciałbym podziękować wszystkim organizatorom za organizację, obecnym za godną obecność, piszącym relację za wspaniałe relacje...
Fajnie było brać udział w czymś tak dużym i na pewno to spotkanie zostanie na długo w mojej pamięci. Oby było więcej takich pozytywnie szalonych ludzi i coraz więcej coraz większych szalonych kucykowych spotkań.
Od siebie dorzucę też skana mojego vipowskiego (w pieknym odcieniu różu) identyfikatora (po raz pierwszy byłem gdziekolwiek vipem, więc skoro jest Internet, to muszę się tym pochwalić).
A teraz dorzucam także treść relacji spisanej przez Lindsa. A co tam! Największy ponymeet, to i najwięcej relacji. Mam nadzieję, że jeszcze nie śpicie, bo czytania jest jeszcze sporo. Bardzo sporo.
Wszystko w sporządzonym przeze mnie PDF. Przepraszam za jakość obrazków, ale zjadły ją dokumenty Google.
Relacja by Linds

Komentarze

  1. Nie ma nic bardziej udupiającego na duchu niż czytanie relacji z meta na, którym sienie było. Dzięki :]
    PS. pierwszy nIn (-_-) nIn

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję udanego meetu. Trza w końcu się wybrać na jakiś grubszy meet(czyli jutro), czas poczuć większą atmosferę(tego samego dnia in Łódź ~ 12 osób na meetcie).

    BTW, nie zapominajcie by wysłać choćby i skróconą relację na EQD. W Europie na obecną chwilę, tak licznego meetu jeszcze nie było. Chociaż może i już chyba coś tam wysłaliście?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Turak
      Było na EQD. :)

      Usuń
    2. Tylko nie mogę tego znaleźć... Damn EqD!

      Usuń
    3. Kiedy? Gdzie? Daj ktoś linka.

      Usuń
    4. http://www.equestriadaily.com/2012/04/nightly-roundup-297.html

      Usuń
    5. Właśnie dajcie linka z eqd.
      Ps.
      "[..] gdzie od ponad godziny Sz6sty, Gannet, Dragon i Rasiak przygotowywali salę na nasze przybycie." Ja tam z nimi przygotowywałem sale. Byłem tam pierwszy z Dragonem i Sz6stym. I jeszcze czekaliśmy na Rasiaka bo na niego sala wypożyczona.
      .
      .
      Tak musiałem się pochwalić...

      Ogólnie było epicko. Nic więcej nie trzeba dodać.

      Usuń
    6. A dobra, zostałem uwzględniony w podziękowaniach.

      Znowu się chwale...

      Usuń
  3. Tylko czekać na następny rozdział Fallout: Equestria!

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu uwzględniono księżniczkę Destylację w ankiecie. Mogę umierać! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż się łezka w oku zakręciła że taka społeczność może się tak dobrze bawić :)
    Jeszcze trochę i ja także zaliczę pierwszego meeta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super i oby tak dalej!

    Jestem dość świeży w fandomie i chciałbym napisać tylko tyle: nigdy nie przekazujcie żadnych pieniędzy dużym/średnim/małym organizacjom dobra publicznego pieniędzy czy czegokolwiek. Wiem że jest łatwo bezpośrednio przesłać parę złotych na konto danej fundacji ale to całkowite marnotrawstwo pieniędzy, nawet małe sumy. Każde schronisko, dom dziecka, placówka opieki społecznej z otwartymi ramionami przyjmą każdą formę pomocy, wystarczy pójść i dać. Zapewniam ,że nie gryzą :) Nie napełniajcie kabzy papierkowym molochom.

    No to tyle :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja opinia o meecie jest w mojej relacji, nie będę się powtarzać.
    Napiszę tylko - dziękuję za podziękowania i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś los pozwoli mi się z wami spotkać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha, akurat zawody wtedy miałem a mieszkam w Krakowie. Nie chcę się chwalić ale najwyraźniej wszystko co w Krakowie musi być najlepsze xD
    Żartowałem oczywiście ale cieszę się że tyle osób wzięło udział. Może ten meet nadaje się nawet na Equestria Daily ?

    Tak z innej beczki- kto widział na mieście (Floriańska, Szpitalna, rynek ogólnie) plakaty zespołu (chyba "Game over") który ma grać w klubie "Imbir" 28.04.12? Co mnie zadziwiło to obecność kuców na tym plakacie. Dokładnie Rarity i Twilight. Niestety, nie były pokazane w "zwykły" sposób, lol.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jedno słowo: Muffiny.
    :fysianarzekaplz:

    Nie no, tak naprawdę to fajnie słyszeć że się dobrze bawiliście :3 Znaczy, czytać :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę, że liczba uczestników przerosła oczekiwania ^^ Następny krakowski meet/konwent na ile osób jest planowan? ;) btw. tylko 10% dla Pinkie? Słabo trochę...

    OdpowiedzUsuń
  12. "Panowie, Panie... No i Araszi... Na zakończenie tygodnia mam przyjemność zaprosić was wszystkich na relację z... NAJWIĘKSZEGO MEETA zorganizowanego dotychczas na polskiej ziemi. (Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że w całej Europie)"

    This statement is false.

    OdpowiedzUsuń
  13. I dlatego uwielbiam Kraków! Żałuję tylko zbieżności, jakie mi zafundowały ostatnie miesiące.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty